piątek, 6 czerwca 2014

Lekcja medycyny sportowej + DIY: Izotonik domowej roboty

Nasze kochane Mamy wpajały nam z zaangażowaniem i pietyzmem, że chemia jest niedobra, be i fuj, a butelka wody to zdecydowanie lepszy wybór niż "kolorowe świństwo" w postaci izotoników.
Jak wiadomo, mama ma zawsze rację! Co nie znaczy, że w całości. Owszem, sklepowe napoje izotoniczne zawierają często sztuczne barwniki i substancje konserwujące. Jednakże jeżeli chodzi o wybór napoju na trening, to izotoniki są najlepszym wyborem.

Dlaczego? Śpieszę z wyjaśnieniem:
Izotoniki o wiele lepiej nawadniają organizm, ponieważ są lepiej przyswajane, a to zasługa identycznego ciśnienia osmotycznego, co w naszych płynach ustrojowych. Zawarta w izotonikach sól uzupełnia sole uciekające z organizmu w postaci potu. Wspomaganie odnowy mięśni jest kolejną zbawienną funkcją izotonicznych napojów.

Warto zwrócić uwagę na różnice między trzema typami płynów: hipotonikami, hipertonikami i izotonikami.

Powyżej widzimy, jak wygląda krew po spożyciu tych trzech typów płynów.

Hipertoniki (np. soki, słodkie napoje) powodują kurczenie się komórek i dlatego nie są dobrym wyborem w celu nawadniania. Mają dużą wartość energetyczną. Stosuje się je w trakcie bardzo wymagających treningów, np. biegów długodystansowych.

Izotoniki, czyli właśnie woda z solą, utrzymują komórki w tym samym kształcie, ze względu na identyczne ciśnienie osmotyczne jak nasze płyny ustrojowe. Szybko gasi pragnienie i uzupełnia elektrolity. Ich głównym celem jest nawadnianie; nie są energetyzujące. Stosuje się je przed, w trakcie i po wysiłku.

Hipotoniki z kolei powodują "puchnięcie" komórek. Mają niską zawartość soli i minerałów - a przynajmniej niższą niż izotoniki. Przykładem jest zwykła woda stołowa/mineralna. Zalecane są w krótkich przerwach pomiędzy wysiłkiem ze względu na utrzymywanie ilości elektrolitów i uzupełnianie energii.

Ja tam nie lubię mieć skurczonych komórek, a Wy? ;)

Wniosek? Odstawcie soczki, słodkie napoje i inne coca-cole, przerzućcie się na izotoniki i hipotoniki, w zależności od potrzeby.

Hipotoniki to dość prosta sprawa, jako że ich głównym przedstawicielem jest zwykła woda. Z izotonikami jest już o tyle gorzej, że ich cena jet zdecydowanie większa, a poza tym ich producenci dorzucają nam niechcianą chemię i barwniki. Postanowiłam przebrnąć przez ogrom przepisów na domowy izotonik zamieszczonych w każdym grańcu Internetów i wyłonić optymalną mieszankę.
Zdecydowałam się na przepis Barborki, biegającej Czeszki (http://ontherun.barborkas.cz/).

Domowy izotonik

- 10 ml soku z cytryny
- łyżeczka miodu
- duża szczypta soli
- 430 ml zimnej wody

Według części źródeł dobrym pomysłem jest przygotowanie tej mieszaniny wieczorem i zostawienie jej na noc, żeby wszystko się "przegryzło" - z tym, że nie można do tego użyć plastikowej butelki (weźcie dzbanek, a do plastikowej butelki przelejcie dopiero przed wyjściem na trening).

Minusem domowego izotoniku (izotonika? jak to się odmienia?! :) ) jest "tylko" niepewność, czy te domowe eksperymenty faktycznie mają ciśnienie osmotyczne równe temu w naszych płynach ustrojowych. Można się pocieszyć, że to i tak lepsze, niż sama woda, a na pewno 100 razy lepsze niż słodki soczek. Taki domowy izotonik jest dobry, kiedy chcemy przyoszczędzić albo nie mamy dostępu do sklepowych izotoników. Te mają z pewnością więcej minerałów niż domowa wersja.

Zachęcam do wypróbowania przepisu, może Was zaskoczyć - mnie zaskoczył bardzo pozytywnie!

Buziaki,
Marta

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz