czwartek, 22 maja 2014

Z życia (siłowni) wzięte

Pamiętacie tego mema z Nedem Starkiem, którego wstawiłam gdzieś koło połowy maja w poście o realizacji postanowień noworocznych? Pewnie nie - w takim razie małe przypomnienie po lewej. Po co? Odpowiedź poniżej.

Jak w każdy czwartek pojawiłam się punktualnie o 7.50 w klubie, zbiegam po schodach, truchtam do recepcji a tu... kolejka.

Kiedy jest kolejka do recepcji... o 8 rano... to wiedz, że coś się dzieje. Śpieszę z tłumaczeniem mojego zdziwienia - to nie była zwykła kolejka, składająca się z ludzi, którzy dają kartę członkowską, biorą kluczyk i idą działać. Nie, to była dość pokaźna kolejka ludzi stojących celem zakupienia tych karnetów. Moja pierwsza myśl - "Brace yourselves", tylko z inną końcówką: "people-who-desperately-want-to-get-in-shape-before-summer are coming".
No no, moi kochani. Na takie numery to był czas w marcu. Był czas w kwietniu. Był początek maja. Ale 22 maja? Niecałe 1,5 miesiąca do wakacji? Trzymam kciuki, ale nie wiem, co Wy zamierzacie rzeźbić. Dosłownie.

Biorę kluczyk i zmierzam do szatni. Tłumy dzikie jak na Marszałkowskiej w porze lunchu, przejść się nie da. Wchodzę na salę, nie mam gdzie stepu i sztangi wcisnąć, o kontrolowaniu postawy w lustrze lepiej nie wspominać.

Nie zrozumcie mnie źle - bardzo się cieszę, że więcej ludzi ćwiczy, że jednak w jakimś momencie przypominamy sobie o aktywności fizycznej, bomba, super, ekstra. Tylko dlaczego wyłącznie sezonowo i wyłącznie po to, żeby móc dobrze wyglądać w kostiumie kąpielowym?
(Aha, odnośnie tego ostatniego - patrz grafika po prawej)

Ciekawe, co będzie w lipcu. Wszyscy "sezonowi" zrezygnują, bo będzie już za późno, więc lepiej pójść na to piwo nad Wisłą i poleżeć w słońcu, z tłuszczem na brzuchu, który jakoś magicznie nie zniknął od samego nabycia karnetu?
Oby nie. Trzymam za Was kciuki, Sezonowcy.

Ćwiczenia się skończyły, było fantastycznie - jak zwykle u Gosi we czwartki rano. Odkładam sprzęt, wychodzę z klubu. Świeci słońce, wsiadam na rower, jadę do domu. Jest cudnie.

Do ćwiczeń!
Buziaki,
Marta

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz